+2
amanda 19 listopada 2014 19:18
Rajskie wyspy kojarzą nam się często z Seszelami , Bora-Bora czy Bali. Malezja , jednak też ma swój skrawek ziemi, gdzie możemy znaleźć białe piaski , palmy i turkusową wodę .

Wyspy Perhentian leżą w pn-wsch części Malezji i są oddalone o 20km od portu w Kuala Besut oraz ponad 500km od stolicy kraju.

Można tu dotrzeć na dwa sposoby

-autobusem np z Kuala lumpur do Kuala Besut + motorówka z Kuala Besut na wyspy

-samolotem np z Kuala Lumpur do Khota Bharu+autobus lub taxi do Kuala Besut , a następnie jak w poprzedniej opcji łódź motorowa.

Najlepszy okres , by się tam wybrać to czas , między kwietniem a październikiem. W pozostałym okresie wyspy są dotykane przez monsuny , a większość hoteli pozamykanych .

Ja wybrałam się w czerwcu , więc właściwie w szczycie sezonu , jednak jeśli chodzi o wyspy w tym okresie wchodziło w grę , jedynie wschodnie wybrzeże , gdyż na popularnym np Langkawi czy Penang panuje w tym okresie pora deszczowa.

Wybór był właściwie między Perhentian a Tioman . O przepięknych Perhentian czytałam już na kilku blogach , widoczki białych plaż i turkusowej wody ostatecznie mnie przekonały. Pulau Perhentian składa się z 2 wysp: Kecil( czyli mała) oraz Besar ( duża) . Zdecydowałam się na Kecil , która ta bardziej odpowiadała mojemu budżetowi.

Postanowiłam spędzić w tym rajskim otoczeniu 5 dni .Czas ten to głównie leniuchowanie na plaży , bardzo popularny był tam również snorkeling czy nurkowanie , jednak po mojej nieudanej inicjacji dot snorkelingu w Meksyku kilka lat wcześniej, zniechęciłam się zupełnie do tej formy aktywności.

Może się zatem wydawać , że zakres atrakcji , miałam mocno ograniczony , jednak tak naprawdę osiągnęłam swój cel , rozkoszowanie się tropikalnymi widokami , ciepłem i spokojem ..

Po przypłynięciu na wyspę od razu udaję się do wcześniej zarezerwowanego hotelu Shari La -Island Resort .

Zgłaszam się w recepcji mojego hotelu , robi na mnie bardzo dobre wrażenie , wszystko stylowo urządzone w drewnie , czysto i ładnie , jednak jest to jeden z najdroższych hoteli na tej wyspie. Zakwaterowanie ma formę domków campingowych , co mi bardzo odpowiada.

Hotel ma w sumie swoją małą plażę , jednak przychodzą na nią także turyści z okolicznych hoteli, plusem tu jest spokój i możliwość obserwowania zachodów słońca , choć niestety podczas mojego pobytu , nigdy nie udało mi się zobaczyć słońca zstępującego do morza, chmury przykrywały je jakiś czas przed jego całkowitym zniknięciem. Wspomniana plaża jest ciekawa do uprawiania snorkelingu, widać w wodzie dużo kolorowych rybek .. jednak nie ma aż tak delikatnego piasku – jest on wymieszany z koralowcami , rani trochę w stopy, do wody najlepiej wchodzić więc w obuwiu .



Od strony molo przy hotelu jest wspólna większa plaża okolicznych hoteli , jednak przy samym brzegu są zacumowane motorówki , co utrudnia dostęp do wody oraz niestety wiąże się z nieprzyjemnym zapachem spalin, w związku z tym z tej plaży nie korzystam w celach rekreacyjnych



Obok mojego hotelu są inne bungalowy ,Ombak Cafe czy Fatima Chalets oraz restauracje obok każdej z nich oraz osobno restauracja Mamas.
Fatima Chalets mają dość mało zachęcający wygląd , to samo przynależny im bar jest praktycznie zawsze pusty .Za to Ombak Cafe dysponuje zarówno dobrą restauracją , jak i dobrym zakwaterowaniem , często jadałam tam kolacje. Jeśli chodzi o Mamas też kilka razy spożywałam posiłek i również mogę gorąco polecić- szczególnie wieczorne potrawy z grilla, gdzie za 20 RM czyli 20 PLN można zjęść obfity i dobry posiłek .

Poprzez teren Ombak Cafe prowadzi ścieżka piesza poprzez dżunglę na drugą stronę wyspy. Początkowo obawiam się „ tranzytu” tamtędy samotnie , jednak szybko się przekonuję , że nie ma się czego bać .Przez całą długość trasy jest chodnik betonowy i samo przejście trwa jakieś 10-15 min .
z Coral Bay do Long Beach droga przez dżunglę . Poniżej zdjęcie Long Beach na wyspie Kecil



Dla tych , którzy nie chcieli przechodzić przez dżunglę pozostaje opcja water- taxi. Z części hoteli na wyspie jedyną drogą wyjścia było skorzystanie właśnie z tego środka transportu , ceny kursów w ramach tej samej wyspy w większości wynoszą po 10 RM od osoby w jedną stronę.
Sprytnym rozwiązaniem jest dojście najpierw poprzez dżunglę do Long Beach czyli przeciwległej części wyspy i tam skorzystanie z water taxi na wyspę Besar .Na Long Beach koncentruje się większość knajpek , opcji rozrywki etc, z tego względu też widać tu dużo więcej turystów.

Szkoda , że dość późno decyduję się na wycieczkę na sąsiednią wyspę Besar , tam spędzam dwa ostatnie dni , jeden z nich na plaży PRI , przynależnej do Perhentian Island Resort, plaża w tej okolicy dużo ładniejsza niż Long Beach , mniej turystów, ładniejsze otoczenie , można z niej też było dojść na inne plaże , gdzie były usytuowane kolejne bungalowy , jednak były one mniej urokliwe.

Od razu zauważyłam , iż bungalowy na Besar są ogólnie lepszej jakości , nie widziałam w tej części też tanich hosteli .Drugi dzień z kolei najpierw wracam na plażę PRI by z niej po kilku godzinach popłynąć na sąsiednią Turttle Beach , nie ma bowiem opcji przejścia lądem między obiema plażami.Jako , iż na Turttle Beach nie ma nic , ani barów ani czekających water-taxi , od razu się umawiam z taxi na odbiór z powrotem.
Plaża jest piękna , biały piasek , turkusowa woda , choć już nie tak płytka kilka metrów od brzegu jak np. na PRI Beach , na całej plaży było może max 10 osób , miałam wrażenie jakbym uczestniczyła na żywo na planie filmu „ Powrót do Błękitnej Laguny” .. przez chwilę moje marzenie o niemal bezludnej plaży z białym piaskiem , palmami spełnia się
Poniżej kilka fotek z wyspy Besar









Gdybym miała jeszcze jeden dzień na pewno wróciłabym na dłużej na Turttle Beach , tu też jest wydzielona część plaży , do której wstęp jest zabroniony od 15h do 8 rano , gdyż jest to teren chroniony ze względu na żółwie , mnie niestety nie udało się zobaczyć żadnego podczas pobytu na wyspie....

Jeśli chodzi o jedzenie stołuję się zarówno we wspomnianych już Ombak Cafe czy Mamas wieczorami a w ciągu dnia na Long Beach.. gł potrawy jakie zamawiam to ryż z warzywami czy czasem wołowiną oraz makaron smażony z warzywami , chińskie sajgonki wegetariańskie czy roti banana , a także hit Satay ayam czyli szaszłyk z kurczaka w sosie orzechowym. Co do napojów często pijałam soki z mango czy arbuza , jednak zawsze bez lodu , a gdy już zdarzyło się , iż zapomniałam zaznaczyć „ no ice” wyrzucałam lód palcami , jakoś brak mi zaufania do wody z jakiej mógł być zrobiony , a nie chciałam by zatrucie żołądkowe czy jakieś inne paskudztwo zepsuło mi wakacje. Dość drogie i trudno dostępne jest piwo , więc na ten " luksus " w Malezji pozwalam sobie tylko czasem.Malezja to kraj muzułmański , do tego trafiłam na okres Ramadan , więc wiadomo , iż alkohol jest ogólnie zabroniony dla miejscowych a dla turystów dostępny tylko w niektórych miejscach za wygórowaną cenę
Więcej informacji na blogu www.wnieznaneblog.wordpress.com

Dodaj Komentarz